Przejdź do stopki

Młodzież z Przydonicy nad morzem...

Treść

W dniach 24-28 maja 2015 r. uczniowie klas I-III gimnazjum wraz dyrekcją i opiekunami wyjechali na wycieczkę do Mielna. Była to wymiana z tamtejszą szkołą i wspaniała okazja dla tych, którzy jeszcze nigdy nie byli nad morzem, by poznać to niezwykłe miejsce. A oto relacja z wycieczki uczennicy III klasy gimnazjum – Barbary Mlyczyńskiej…

W dniach 24-28 maja 2015 r. uczniowie klas I-III gimnazjum wraz dyrekcją i opiekunami wyjechali na wycieczkę do Mielna. Była to wymiana z tamtejszą szkołą i wspaniała okazja dla tych, którzy jeszcze nigdy nie byli nad morzem, by poznać to niezwykłe miejsce. A oto relacja z wycieczki uczennicy III klasy gimnazjum – Barbary Mlyczyńskiej…

" W dniach 24-28 maja 2015 r. uczniowie klas I-III gimnazjum wraz z panem dyrektorem oraz  paniami nauczycielkami: p. Marią Szarotą, p. Alą Próchnicką i p. Renatą Nosal wyjechali na wycieczkę do Mielna. Była to wymiana z tamtejszą szkołą i wspaniała okazja dla tych, którzy jeszcze nigdy nie byli nad morzem, by poznać to niezwykłe miejsce.

 W niedzielę ok. godz 22:00 zwarci i gotowi zebraliśmy się pod szkołą, by chwilę później wyruszyć w drogę. Mimo tak późnej pory i zmęczenia nic nie było w stanie zepsuć naszego entuzjazmu. Przydonicę pożegnaliśmy deszczem i chłodem, by po 12 godzinach jazdy dotrzeć do słonecznego i ciepłego Mielna. Podróż trwała bardzo długo, ale było warto! Zatrzymaliśmy się w Centralnym Ośrodku Szkolenia-Ludowe Zespoły Sportowe.

Po przydzieleniu pokojów i rozpakowaniu się. zjedliśmy obiad. Nie marnowaliśmy jednak czasu na dłuższy odpoczynek, chcieliśmy jak najlepiej wykorzystać czas, który mieliśmy tu spędzić. Autokarem, który po nas przyjechał, dotarliśmy do Gąsek. Wówczas poznaliśmy także naszego przewodnika pana Janusza Skowyrskiego i to dzięki niemu poznaliśmy wszystkie ważne informacje o Mielnie

 i okolicach, a przy tym nie zanudziliśmy się. W Gąskach weszliśmy na latarnię liczącą ok. 50 m. Był to nie lada wyczyn, gdyż schody były kręte, a w dodatku było ich za dużo! Gdy dotarliśmy już na górę, naszym oczom ukazał się niezwykły widok. Dookoła piękne plaże i morze, aż po horyzont. Dla takich przeżyć warto było tam wejść.

Następnie dotarliśmy do Dobrzycy, gdzie  znajdowały się Ogrody Tematyczne Hortulus. Mieliśmy okazję zobaczyć tam ogrody zaprojektowane w różnych stylach, wszystkie zachwycały precyzją i pięknem. Znajdował się tam także tajemniczy krąg kamieni, który według przewodniczki ogrodu miał dużą moc i dawał dobrą energię. Niedaleko znajdowała się także Wieża Widokowa z Labiryntem. Każdy z nas miał okazję, by spróbować swoich sił i wyjść z niego cało. Najpierw mogliśmy wejść na wieżę, skąd roztaczał się widok na cały labirynt, a potem wszyscy ruszyliśmy w nieznane. Wydostanie się z labiryntu okazało się być trudniejsze niż myśleliśmy. Pełno było w nim ślepych zaułków, tak iż z czasem całkiem pogubieni krążyliśmy wciąż w tych samych miejscach. Było przy tym dużo zabawy, ale czasem i odrobina lęku. Nie poddaliśmy się jednak i wszyscy pokonaliśmy labirynt. Upał w tym dniu był nieznośny, więc lody, które kupił dla nas pan dyrektor, świetnie smakowały.

Po całym dniu emocji wróciliśmy do ośrodka na kolację, a potem poszliśmy do pokojów. Nie mogliśmy jednak, będąc nad morzem, nie zobaczyć jego samego. Wieczorem wybraliśmy się więc pierwszy raz nad wybrzeże. Były to niezapomniane chwile, wszyscy nie patrząc na temperaturę wody, które była przejmująco zimna, wchodziliśmy do morza. Wróciliśmy przemoczeni ale szczęśliwi.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy już o godz:.7:30. Dziś czekał na nas Słowiński Park Narodowy. Zanim jednak tam się wybraliśmy, postanowiliśmy najpierw zdobyć o nim parę informacji. W tym celu wybraliśmy się do Muzeum  Słowińskiego Parku Narodowego w Smołdzinie. Tam zobaczyliśmy faunę oraz florę parku oraz mogliśmy zobaczyć rożne rodzaje wydm, które tam można spotkać. Pan przewodnik ciekawie i  w skrócie opowiedział o tym, co powinniśmy wiedzieć. Gdy znaliśmy już wszystko w teorii, przyszedł czas na praktykę, ruszyliśmy więc w kilkugodzinną wędrówkę. Początkowo poruszaliśmy się lasem, aż w końcu naszym oczom ukazało się ogromne pole piasku. Zachwycające wydmy i gorący piasek pod nogami sprawił, że prawie nie czując zmęczenia szybko pokonaliśmy cała trasę. Zorganizowaliśmy także zawody, kto najszybciej zbiegnie z wydmy. Piasek niestety utrudniał konkurencje, ale przez to było zabawniej. Poprzez Słowiński Park Narodowy dotarliśmy do Latarni w Czołpinie, nieco niższej niż ta, na którą wchodziliśmy dzień wcześniej.

Po obiedzie, który czekał na nas w restauracji, udaliśmy się zwiedzać kolejną atrakcję. Było nią  Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Podziwialiśmy tam dawne chaty i ich wyposażenie, zobaczyliśmy także dawny piec chlebowy oraz Szałas Rybacki, a także zagrody ze zwierzętami. Gdy wróciliśmy, w ośrodku zorganizowano dla nas ognisko. Wspólne śpiewanie i zabawy były ukoronowaniem tego wspaniałego dnia. W środę, czyli ostatni dzień naszego zwiedzania wybraliśmy się na wycieczkę do Kołobrzegu. Tam czekała na nas chyba największa atrakcja wyjazdu, rejs statkiem „Viking”! Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, siedząc w statku, który wypłynął na otwarte morze. Fale były duże, tak iż czasem woda wlewała się na pokład, a my unosiliśmy się coraz wyżej i opadaliśmy gwałtownie pod wpływem jej siły. Dookoła nas roztaczały się wspaniałe widoki na morze. Gdy nasz rejs niestety się zakończył, zwiedzaliśmy muzeum minerałów, a potem przeszliśmy przez Aleję Zakochanych w Kołobrzegu. Zanim jednak udaliśmy się na obiad pan przewodnik pokazał nam źródło bardzo popularnej tam wody „Solanki”. Jak się później okazało słusznie ją tak nazwano, gdyż z pewnością soli w niej nie brakowało!

Kolejnym punktem naszego zwiedzania był Pomnik Zaślubin Polski z Morzem, który upamiętnia uroczystość z 18 marca 1945 roku. Każdy, kto pomyślał życzenie i przeszedł na bezdechu przez pomnik, mógł liczyć, że się ono spełni. Na zakończenie dnia zwiedziliśmy jeszcze Bazylikę Konkatedralną w Kołobrzegu. Zbudowana była ona na dwunastu filarach symbolizujących dwunastu apostołów. Niestety po II wojnie światowej konkatedra została zniszczona i ponownie odbudowana. Wracając ponownie wybraliśmy się nad wybrzeże. Pożegnaliśmy się z morzem, które widzieliśmy podczas tego wyjazdu po raz ostatni. Spędziliśmy nad jego brzegami długi czas, by potem wrócić do ośrodka na dyskotekę.

W czwartek rano nadszedł czas rozstania, zanim jednak wyjechaliśmy z  Mielna, odwiedziliśmy szkołę, gdzie spotkaliśmy się z Panią dyrektor oraz uczennicami tamtejszego gimnazjum. Zrobiliśmy ostanie pamiątkowe zdjęcie i na dobre opuściliśmy morze. Po kilkunastogodzinnej podroży byliśmy na miejscu, w domu.

 Po powrocie wszyscy żałowaliśmy, że nasz wyjazd trwał tak krótko. Wycieczka ta z pewnością była niezwykłą przygodą, którą zapamiętamy do końca życia. Spędziliśmy tam niezapomniane chwile i nieraz zapewne zatęsknimy za widokiem zachodu słońca na morzu."

Krótka galeria zdjęć z wyjazdu...